Wiśniowy żarcik i korzenny cukier w płynie.
No i od czego dzisiaj zacząć, od średniaka czy od
paskudnego paskudztwa, które jest paskudne i fuj? Dylematy, ach te dylematy.
Musicie mi wybaczyć moje obecne zaćmienie umysłowe, zaczęłam pisać pracę
magisterską, więc ten chomik w kołowrotku, który zastępuje mi mózg, ledwo dycha
,a czasami wręcz wypada z owego kołowrotka i pada nieprzytomny na trociny* A
tak przy okazji, wiecie, że w dawnych czasach ludzie cierpieli chyba na
niedostatek imion? Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że ja tonę w Mikołajach
Radziwiłłach, niech ich zaraza. Musze pilnować aby ich nie pomylić, temat sobie
wybrałam, kurza twarz. Ale wracając do tematyki bloga, oba produkty pochodzą z
pierwszej paczki ze sklepu Coś słodkiego i, tak jak pisałam na początku, jeden zły
nie był, a po drugim dławiłam się z obrzydzenia. Może jednak zacznę od tej
milszej recenzji.
*żaden chomik nie ucierpiał podczas pisanie tego
postu, proszę nie wzywać Toz.
Wonka LaffyTaffy Cherry cereza. Jest to guma
rozpuszczalna o smaku wiśniowym. Wybaczcie badziewne zdjęcia ale po prostu nie
dałam rady zrobić takiego porządnego i dobrego. Trzeba przyznać, że kształt ma
nietypowy, ten długi sznur sprawił mi mega problemy przy robieniu zdjęć.
Cholerstwo nie chciało się z całości zmieścić się w kadrze… bosszzz ja to mam
problemy. Aha, na każdym opakowaniu jest zamieszczony żarcik, tak na poprawę
humoru. Zanim przejdę do smaku to napiszę wam co było u mnie „What’s the
funniest bone in your body? … The humerus” Ahahahaha, boki zrywać , co nie?
Smak:
no właściwie to tu nie ma co dużo pisać. Jest to guma rozpuszczalna (powtarzam
się, wiem), coś w stylu Mamby. Nie za
twarda, nie za miękka, ot gumowata. W pierwszym momencie nie czuje się żadnego
smaku, dopiero po chwili pojawia się w ustach charakterystyczny smak wiśniowej
słodyczy. Taki nieco sztuczny ale wciąż dobry.
Co jeszcze można napisać, szybko
się rozpuszcza i szczęk nie skleja. Po prostu dobra guma rozpuszczalna, zbyt
wielkich oczekiwań nie miałam, więc żadnych uchybień nie dostrzegłam. 10
punktów nie dam, bo zachwytu to u mnie nie wywołało ale ogólnie może być.
Ocena: 8/10
Kaloryczność: całość(22,9g)/80kcal
Gdzie kupiłam: Coś słodkiego
Cena: 1,99zł
Kolejnym produktem, jak widać, będzie napój.
Konkretnie jest to Root Beer, co w wolnym tłumaczeniu oznacza piwo korzenne.
Spoko nie obiło mi i nie zacznę od teraz recenzować piwa, nie znam się na tym i
raczej nie pijam. Moja ostatnia próba wypicia piwa czekoladowego skończyła się
wypluciem tego, co miałam w ustach, do umywalki. Generalnie najwyżej mogę wypić Somersby,
które według niektórych jest bardziej soczkiem jabłkowym niż piwem, mi to nawet
odpowiada. Ale wracając do tego Root Beer, alkoholu w tym nie ma, ani odrobiny.
Nie będę się wgłębiać w historię tego trunku, bo to zajmie zbyt dużo miejsca.
Ogólnie jest to gazowany słodki napój, oryginalnie jako składnika używano
korzenia (stąd root) rośliny zwanej Sassafras, lub z kory drzewa Sassafras. Szybkie
wygooglowanie tej nazwy sprawiło, że dowiedziałam się, iż Sassafras jest z
rodziny wawrzynowatych i występuje głównie w Ameryce Północnej i w Chinach. Z
pewnością ta wiedza kiedyś mi się przyda w życiu, wam też.
Smak:
paskudny. Uwierzcie mi, w pierwszym momencie na tym chciałam poprzestać, bo to
słowo idealnie opisuje ten napój. Lepiej by jednak było dalej rozwinąć tą myśl,
więc jedziemy dalej z tym koksem. Napój ten ma barwę zbliżoną do Coca Coli i
jest to jedyna pozytywna rzecz, jaką mogłam wymyśleć. Koszmarnie, aż do porzygu,
słodka, dla mnie był to czysty cukier. Na słodkość to Cola jest wytrawnym,
niesłodzonym trunkiem w porównaniu z tym.
Ale na słodyczy atrakcje się nie kończą , o nie. Pozostaje jeszcze kwestia
aromatu i smaku, który nasuwa skojarzenia z perfumami z chińskiego sklepu. Ja
perfumy bardzo lubię ale nie w wersji spożywczej, na miłość boską. Więcej nie
napiszę, bo jeden łyk był wystarczającą karą za grzechy przeszłe i przyszłe.
Zdecydowanie nie polecam chyba, że gustujecie w mieszance płynnego cukru i
perfum. Niesamowicie mnie zaskakuje, że ludzie w Ameryce to piją, oni tak na
poważnie?
Ocena: 0/10
Kaloryczność: 1puszka(335ml)/170kcal
Gdzie kupiłam: Coś słodkiego
Cena: 5,99zł
Jako psychofanka „Sherlocka”, Benka C. i Martina
„Hobbita” Freemana muszę podzielić się z wami wiadomością, która poprawiła mi
humor na cały miesiąc. Otóż są już znane daty, kiedy zostaną wyemitowane odcinki
3 serii.
Odc.1:
The Empty Hearse 01.01 2014.
Odc.2:
The Sign of Three 05.01.2014.
Odc.3: His Last Vow 12.01 2014.
A potem znowu będziemy dłuuuuugo czekać na kolejną
serię. Ha, Ha, Ha.
A na koniec tylko napiszę, że dostałam wczoraj
fajną paczuszkę, następny wpis będzie właśnie o niej ;D
Pa
Ja też czekam na pana Benka. Ma być jeszcze świąteczny odcinek, niezwiązany z tematem serialu.
OdpowiedzUsuńA piwo korzenne kojarzę z Harrym Potterem .... ;)
piwo korzenne tam miało duużo piany...
UsuńOdcinek świąteczny Sherlocka = kocham BBC :D
UsuńTe piwo tez mi się głównie skojarzyło z Harrym Potterem, był to jeden powodów dla którego wzięłam ten napój.
Sherlock może przywdzieje czerwoną kokardę i położy się pod choinką? :)
Usuń...przepraszam ale wizualizacja tego spowodowała spięcie w mojej głowie.
UsuńMoże czekoladkę w takiej chwili?
UsuńCzekolady nigdy sobie nie żałuje ;D
UsuńNo i 6 zł w plecy ;). Ja z racji promocji w Carrefourze już zastanawiałam się nad kupnem, uwaga uwaga, MILKI Toffee Wholenut, bo zawsze chciałam jej spróbować (od czasów, jak jeszcze jadałam Milkę) i nigdy nie było okazji. Już trzymałam w ręce i przeczytałam skład... Odłożyłam :P. Będzie 7 zł na małe piwo w ulubionym multitapie ;).
OdpowiedzUsuńNo i łączę się w bólach pisania pracy magisterskiej...Ty toniesz w Mikołajach Radziwiłłach a ja w końskiej kupie i krwi - nie wiem co lepsze :D
Zdecydowanie żałuje tych pieniędzy, jeszcze bym przeżyła jakby to chociaż dało się wypić bez obrzydzenia ale w takim wypadku równie dobrze mogłam spuścić te 6zł w kibelku.
UsuńSkład tej Milki może przerażać ale jest pyszna. tylko przypuszczam, że nie smakowałaby tobie, bo obiektywnie patrząc jest bardzo słodka.
Chyba nie chcę wiedzieć o czym piszesz pracę ;D
Ta Milka jest pyszna <3
UsuńKupiłaś coś w biedronkowej promocji -30% na czekolady? Ja kupiłam 7 tabliczek :D Na swoje usprawiedliwienie dodam, że jedną wzięłam dla faceta, ja bakaliowej nie tykam :D
Ja skromnie, tylko jedną ale za to jaką. Lindt Creme Brulee za 6,29zł, tylko tą wzięłam bo w poniedziałek w Lidlu będzie Milka w kształcie choinek a jeszcze trochę czekolad mam ;D
UsuńU mnie Lindta nie ma niestety. Pewnie pochowali.
UsuńFanką gumy rozpuszczalnej nie jestem więc tego bym nie zamówiła ale ten korzenny napój zapowiadał się super a tu taka dupa ... :<
OdpowiedzUsuńNie chciałam tylko zamawiać czekoladowe słodycze więc wzięłam gumę. A z tym korzennym to miała wielkie oczekiwania, a wyszło jak wyszło.
UsuńNakręciłam się na pozytywną recenzję Potterowego napoju, a tu gucio :). Momentami sama chciałam kupić, oszczędziłam 6zł, które wydam na choinkową czekoladę. (Teoretycznie od dzisiaj jest też w Intermarche).
OdpowiedzUsuńWiem, co czują osoby piszące pracę mgr, rok temu doskonale znałam te wszelakie odczucia fizyczno-psychiczne:)
Ja się nakręciłam na świetny smak, wyszłam na tym gorzej ;D
UsuńJak tak patrzę na to co do tej pory napisałam to zastanawiam się kiedy cofnęłam się do poziomu przedszkolnego, promotorka się załamie jak jej to dam.
Co za cudowny, cudowny blog! Uwielbiam Twój styl pisania tak bardzo, że w nocy przeczytałam całego bloga...ej a co nie wolno? Miłość do Pottera, Tolkiena i słodyczy. Wszystko co najlepsze w jednym miejscu.No po prostu pozdrawiam Cię ciepło :)
OdpowiedzUsuńWolno, wolno, wszystko wolno :), bardzo mi miło, że blog się na tyle podobał, ze przyczynił się do zerwanej nocki ;D
UsuńPowinnam to wpisać w CV. Zainteresowania: Tolkien Potter, Sherlock i słodycze. Jestem pewna, ze pracodawcy by się prześcigali w zatrudnieniu mnie ;D
Spoko Czoko (taki tam suchy żarcik) powoli rozkręcam biznes u mnie miejscówkę już masz ;)
UsuńI będę miała więcej na czekolady, yay ;D
UsuńSzkoda, że piwo okazało się bublem, bo brzmiało ciekawie.
OdpowiedzUsuńA co Sherlocka: wybacz choinko, wybacz Nowy Roku, wybacz cały świecie - nie mam czasu głupoty, bo jestem zajęta odliczaniem <3!
No brzmiało ciekawie, szkoda wielka.
UsuńJa już sama nie wiem na co się bardziej szykuję, na Hobbita czy na Sherlocka, kocham tegoroczny grudzień.
A ten okaz już jadłaś? :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.bangla.pl/zdjecia/milka-bubbly-alpine-milk-czekolada-mleczna-d39099_5_9845.jpg
http://www.bangla.pl/zdjecia/milka-bubbly-alpine-milk-czekolada-mleczna-d39099_4_0962.jpg
Milkę Bubbly mam, tylko nie pamiętam jaka wersję. Położyłam ją do szuflady a teraz nie chcę mi się wstać aby zobaczyć. ;D
UsuńSomersby w ogóle byłoby lepsze bez alkoholu. Sam sok jabłkowy. ;d
OdpowiedzUsuńHa, przynajmniej nikt by się nie upił tym ;D
Usuńa ja uwielbiam rootbeer (i właśnie wciągam cukierka o tym smaku ;) ) dla mnie osobiście jest to nr 1 (nr 2 jest lemoniada). wszelkie cole, fanty itp. mogą się schować. generalnie rootbeer jest jedynym (prawie) napojem gazowanym (czy słodkim), który piję. :DDDDDD pychota :DDD
OdpowiedzUsuń