Edycja całkiem udana
Dzień sądu ostatecznego. Dzień w którym ziemia się
zatrzęsie, wieczny ogień zacznie spalać grzeszników, budynki zaczną się walić,
martwi wstaną z grobów, a politycy zaczną publicznie mówić prawdę. Będzie to
koniec świata, koniec życia, koniec internetu i blogów szafiarskich, koniec
Mody na sukces i Klanu! Nie będzie niczego, oprócz karaluchów i
Kononowicza! Skąd mój apokaliptyczny
nastrój? Ano, mam dzisiaj o 15 obronę i robię pod siebie ze strachu i stresu.
Musicie mi więc wybaczyć, ze przez parę godzin mogę nie odpowiadać na
komentarze. Jak zacznę odpowiadać to będzie znaczyło, że mam już wszystko za
sobą i że obroniłam. Brak odpowiedzi do
jutra będzie oznaczał, że się rzuciłam z rozpaczy do Białki i musiałam zostać
przewieziona do szpitala z powodu zatrucia się wodą z „rzeki”. A w ramach
odstresowania się zdołałam upolować tę edycje limitowaną.
Góralki Cytrynowe, Edycja limitowana: kruchy
wafelek przekładany kremem cytrynowym w obwodowej polewie kakaowej. Tym razem
nie będę marudzić na temat skąpienia polewy przez producentów. Do kremu
cytrynowego nawet bardziej mi pasuję mniejsza ilość kakao. Skład jest rozległy,
więc wiadomo, zdjęcia nie udało się zrobić, a przepisywać wszystko nie mam
czasu. Dla ciekawych są tu tłuszcze roślinne, alkohol (?!?!?), żółtka jajek w
proszku (??), składniki których nazw nawet na trzeźwo nie odważę się
wypowiedzieć i cytryna w proszku, całe 0,5% szał. Nie ma za to syropu g-f, jest
glukozowy ale nie ma g-f. No i co, lubię wafelki cytrynowe dopóki nie smakują
jak wafelki o smaku płynu do naczyń. Miałam nadzieje, ze Góralki takiej
niespodzianki mi nie zrobił.
Smak: o
polewie nie ma co mówić, równie dobrze mogłoby jej nie być, jest bardzo cienka.
Wafelek jest cienki i bardzo delikatny. Nieco przesiąkł zapachem kremu ale
pomijając to smakuje jak normalny wafelek. Nieco kruchy i lekko osypujący się.
Łatwo odrywał się od nadzienia. Najciekawszym elementem w tym wszystkim jest
właśnie krem cytrynowy. Smak cytryny
jest wyraźny acz nie przesadny. Nie jest sztuczny w smaku i nie pozostawia
paskudnego posmaku. Delikatnie kwaskowaty lecz gęby nie wykrzywia, dzięki
pewnej śmietankowości, która wszystko łagodzi. Smakuje nieco jak lody śmietankowo-cytrynowe.
Nieco tłusty i gładki, bardzo dobre.
Tak więc jeżeli jakoś na niego natraficie
to moim zdaniem możecie spróbować. Jest to całkiem dobry wafelek. Wiadomo, że
nie ma co spodziewać się fajerwerków ale spełnia się w roli przyjemnej
przegryzki.
Ocena: 8/10
Kaloryczność: 100g/556kcal
Gdzie kupiłam: Chorten
Cena: 1,19zł
Myślę, że może po wszystkim edytuję posta i
wstawię tu, na zakończenie, czy mi się udało. Jezu, zaczyna mnie mdlić.
Edycja: Udało się :D Jestem magistrem.
Edycja: Udało się :D Jestem magistrem.
Pa
JA osobiście nie przepadam za góralkami ;)
OdpowiedzUsuńOgólnie to też nie są to moje ulubione wafelki ale to im się udało :)
UsuńNie słyszałam nigdy o takim sklepie, jak Chorten, więc pewnie go u mnie nie ma, a nigdzie cytrynowych Góralków nie widziałam, a chętnie bym zjadła. Tak, kocham zdania wielokrotnie złożone :D
OdpowiedzUsuńPowodzenia dzisiaj :)
Bo to chyba tylko na podlasiu jest ta sieć.ale od lipca już te wafelki powinny być też w innych sklepach. Też kocham zdania wielokrotnie złożone, moja promotorka może potwierdzić ;D
UsuńPowodzenia na obronie dziś mój szwagier też ma obronę na politechnice :)
OdpowiedzUsuńNa polibudzie to pewnie ciężej :)
UsuńTrzymam kciuki, obrona to formalność-mówię to z perspektywy czasu :)
OdpowiedzUsuńDorwałam Lidlowe lody po amerykańsku. Masło orzechowe pyszne, tak jak i ciasteczkowe ;)
Mózg mówi formalność ale stres podgryzał złośliwie.
UsuńJednak dla mnie ciasteczkowe lepsze ;D
Jakoś nigdy mnie nie kusiły...
OdpowiedzUsuńOgólnie to mnie większość nowości kusi ;)
UsuńNic nie pobije mlecznej wersji, omnonmononmnm
OdpowiedzUsuńMi mleczna tyłka nie urwała ale co gust to gust :)
UsuńZ Horalków lubię tylko te mleczne, ale ja ogólnie mało wafelkowa jestem i jak mi w pracy wypadały z automatu orzechowe albo nugatowe zamiast tego, na co akurat miałam ochotę, to trochę się pieniłam ze złości. Ale cytrynowych bym spróbowała - kiedyś były limitowane Grześki cytrynowe i były pycha, do dziś nie mogę ich odżałować :D.
OdpowiedzUsuńI oczywiście powodzenia ;), jak nie zemdlejesz, to jeszcze dziś będziesz miała skrót przed nazwiskiem :D.
UsuńGrześków cytrynowych nie jadłam ale zachęcam do spróbowania tych, są bardzo dobre.
UsuńNo i mam skrót przez nazwiskiem :D
GRATULACJE! :D Wiedziałam, że Ci się uda! ;)
OdpowiedzUsuńA ja Góralków bardzo nie lubię, dziwny ten wafelek...
Dziękuję :)
UsuńGóralki mi podpadają ze względu na małą ilość polewy, to mnie irytuje.
Polewa też mnie irytuje ale dla mnie te wafelki są za słodkie, za grube i za kruche...zanim zjem jestem cała w okruszkach.
UsuńGratuluję, ja dopiero wybieram promotora :D
OdpowiedzUsuńDziękuję. Życzę dobrego promotora ;)
Usuńgratulacje! :)
OdpowiedzUsuńcytrynowe rzeczy jakoś totalnie mnie nie kuszą... ale dobrze wiedzieć, że firma trzyma poziom.
ola
Dziękuję :)
UsuńCytrynowe wafelki łatwo skopać ale Góralkom się udało zrobić coś dobrego :)
Zazdroszczę i gratuluję!!! :) Ja już wkrótce... Ale i tak mam już skrót przed nazwiskiem (inż. ;))
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Inż. to odpowiednik licencjata, nie? Będziesz miała fajniejszy skrót po obronie mgr. :D
UsuńOj tam, oj tam - obrona nie jest taka straszna jak ją malują;] - ja to przechodziłam 3 razy i zawsze wychodziłam obronną ręką;p
OdpowiedzUsuńNiby człowiek wie, że to głównie formalność ale stres jednak jest :D
Usuń